![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU4pffJExLATGDE1g8gT6xeSnC2uWaxErTVNiZzGnJcOofpRRB6cZsVXgQCCbaqAfZ2ivWkQu38-kaZQMYDZhLekDIm4RcNrfGpLgHHgcCH1bE0aTFbTf3MOggQy4sFlkHXlcLGZbBmwU/s640/skladka.jpg)
Blada skóra pleców, kontrastująca z opalonymi ramionami. Tak wyglądam po tych kilkunastu dniach słońca.
Piękne poranki - śniadania z bazaru, lekkie zawroty głowy od zapachu ryb, serów i świeżych cytrusów. Poranna kawa, bez mleka i cukru. Chwile później odpalam muzykę, każdy dzień przynosi zupełnie inną.
Krótki rękawek faluje na wietrze, kiedy jadę rowerem w stronę Wisły, zobaczyć co dzieje się w centrum wszechświata, czy giełda dalej stoi na swoim miejscu, kto dzisiaj zarobi, a kto straci.
Bar mleczny oferuje obiad, butelka wody na skarpie w cieniu klonów. Kończę rozdział i ruszam. Zachodzi powoli słońce wracam do mieszkania, zabieram Pawła i idziemy oglądać przejeżdżające pociągi, jak światłami kroją noc. Pod koniec zjadam arbuza, arbuza z bazaru.
Nawet nocą czuć promienie słońca.
Zbieram kolejne wpisy do dziennika, pojedyncze słowa sklecone na paragonie z biedronki, kolejne zdjęcia tego co mnie spotyka. Nie ma w tym strategii.
wchodzę tu, a tu nic nowego :(
OdpowiedzUsuń