sobota, 22 października 2011

Romans z Europą: Cofnięty początek

Pierwsza była Bruksela, pierwszy zachodni wstrząs jakiego doznałem. Na ulicach francuski, w galerii francuski, a ja z hard slavish accent staram się coś zjeść. Chińczyk był przedni do tego najtańszy browar i tak pokrzepiony ruszyłem na wystawy.
Za dużo już powiedziałem o Bozarze, w tym wypadku słowa nic nie znaczą.

Cudownie było błądzić po uliczkach i cieszyć się czasem sprzędzonym w galerii.
Wiem, że powinienem tam wrócić.







Zdjęcia ułożone według chronologii wydarzeń. Ostatnie zdjęcie to ucieczka Mini Cooperem do Paryża i tak cofamy się do poprzedniego wpisu. Cofam się do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz