poniedziałek, 19 listopada 2012

na pierwszego listopada




Wieczór, poranek i kolejny wieczór.
Zaczęło się na GUSie, szybko przechyliliśmy po jednym z plastikowego kubeczka.
Siedzieliśmy w pawilonach, oni zaczepili, ja spławiłem.
W Powiększeniu zgubiłem czapkę, bluzę i kilka godzin.
Potem, nie pamiętam eksploracji II linii metra, odprowadzania lachonów na Mazowiecką.
Artur się chyba zmył.
Nie pamiętam podróży.
Obudziłem się naprzeciw szpitala MSWiA.
Zjadłem jajecznicę, pizze i coś tam jeszcze.
Popijałem herbatą, myśląc jak rozpierdolić te wszystkie kłódki.
Wyszliśmy na Pola Mokotowskie.
Uczciliśmy ten dzień Colą.
Wspominaliśmy.
Wieczorem wróciłem do mieszkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz