piątek, 25 listopada 2011

Wracam na brzeg

8 pobudka, ledwo co widzę na oczy ale wstaję, ubieram się i zastanawiam czy już powinienem odpalić komputer? W myślach odpowiadam sobie, może najpierw herbata i jakieś tam śniadanie. Zanim woda się zagotowała ja już trzykrotnie sprawdziłem co słychać u Wojtka Skrzypczyńskiego w sieci. Słychać niewiele może to i lepiej uda mi się szybciej wyjść, jeszcze tylko muzyka, bo co to za śniadanie bez soundtracku. Zęby też myję przed monitorem, scrollując Gazeta.pl. Ale już czas się odciąć, czas wyjść i zrobić coś sensownego. O jest na Facebooku to może jeszcze zagaje, tak rzadko możemy pogadać i tak mija mi godzina 11.
Miała być mgła unosząca się nad Wisłą, a było słońce w zenicie. Powroty są ciężkie, niby jest chęć, ale ciężko wykonać jakiś gest. Mi się udało, ledwo się udało.

Powrót Wisła, jest wypadkową składania zgłoszeń na rezydencje, porządkowaniem zdjęć i sklecania portfolio.
Dopiero po kilku miesiącach zobaczyłem, że ten materiał może wyjść całkiem nieźle, teraz trzeba dorobić ciąg dalszy. 


Co zrobiłem małym aparacikiem na gównianym filmie z Rossmana.









3 komentarze: